Pozornie prosty etap pielęgnacji, a to właśnie w nim potrafimy robić najwięcej błędów. Nie zliczę ile miałam Klientek, u których skorygowałyśmy tylko ten krok i skóra po czasie była jak nowa, bez przesuszania, niespodzianek czy alergii.
Na rynku mamy wiele kosmetyków myjących, do wyboru, do koloru i mam wrażenie, że nie ułatwia nam to życia, tylko jeszcze bardziej je komplikuje. Dlatego w tym artykule postaram się ogólnie nakreślić, jaki produkt do jakiej cery jest dedykowany.
No właśnie, do cery… . Starajmy się dobierać produkty pod rodzaj cery, a nie pod podtyp skóry. Dlaczego? Zakładając, że Klientka ma problem z trądzikiem, więc niechybnie wybierze żel oczyszczający z kwasem salicylowym, a ma cerę SUCHĄ… o zgrozo! A to oznacza tylko jedno, że będzie miała jeszcze większy problem z trądzikiem!
Na początek krótko o tym, czym się różnią od siebie takie produkty jak mleczko, emulsja, pianka, żel, płyn micelarny, balsam, olejek do demakijażu…
Mleczko to taki „rozwodniony krem”. Ma w sobie fazę wodną, olejową i emulgator, bez detergentu. Nie polecam przy podtypie skóry problematycznej, trądzikowej, ponieważ może „zapchać”, gdyż pozostawia tłustą warstewkę.
Emulsja to także „rozwodniony krem”, ale dodatkowo ma w składzie detergent – dzięki temu, że jest ten detergent, emulsja może nadawać się dla skór problematycznych, ponieważ nie powinna zostawiać tłustej warstwy po myciu.
Olejek z emulgatorem to moim zdaniem takie niedokończone mleczko, ponieważ jest faza olejowa, emulgator, a fazę wodną sami dodajemy, zmywając to wodą. Czyli tutaj podobnie jak mleczko, nie polecam dla skór problematycznych, trądzikowych – ryzyko „zapchania”.
A co z olejkami, balsami myjącymi bez emulgatorów, ani detergentów? Jako kosmetolog, na chwilę obecną, odradzam, ponieważ mam z nimi duży problem. Olejki wymagają ściereczki lub wacików, aby usunąć je z twarzy, czyli mamy element pocierania, którego nie jestem zwolennikiem. Inna kwestia jest taka, że „tłuszcz rozpuszcza tłuszcz” i po masażu takim tłustym produktem, lipidy naszego naskórka wiążą się z kosmetykiem i tym sposobem, możemy naruszyć barierę hydrolipidową skóry.
Pianka potrafi być zarówno bardzo mocna, jak i bardzo słaba. To zależy, ile detergentu producent doda do pianki. Zatem, mogą być takie pianki, które zmyją dobrze makijaż, albo takie, które sobie z makijażem nie poradzą i nadają się tylko do oczyszczania skóry bez makijażu. Ogólnie, polecam pianki do skór mieszanych, tłustych, skłonnych do niedoskonałości, w przypadku których detergent usunie tłustą warstwę z twarzy.
Żel podobnie jak pianka może być delikatny, lub bardzo agresywny. To zależy od producenta. Polecam do cer tłustych, mieszanych, skłonnych do niedoskonałości.
Płyny micelarne – podobnie jak z olejkami do mycia, też mam z nimi problem i także nie polecam żadnym skórom. Może, gdyby płyny były w wersji żelowej, to tak, ale jeśli wymagają użycia wacików, to szczerze odradzam. Nie służy to żadnej skórze. I z czasem każda skóra prędzej czy później się od tego odwodni, albo będzie miała problem z rumieniem.
Jeśli, mimo wszystko, używasz płynów micelarnych, to pamiętaj, że TRZEBA JE USUNĄĆ ze skóry!!! NIGDY nie pozostawiaj przetartej buzi płynem micelarnym, ponieważ tam nadal są działające micele, które będą rozpuszczać naturalne lipidy naskórka i odwodnienie gotowe. Płyn micelarny zawsze trzeba zmyć!
Ten opis i podział jest oczywiście bardzo ogólny, bo zauważyłam, że niektórzy producenci nazywają swoje kosmetyki jak chcą. Dlatego ważne, aby wiedzieć, czy dany produkt jest z detergentem, czy nie.
Dla cer suchych polecam mleczka, emulsje, olejki z emulgatorem i delikatne pianki (mówiąc delikatne, mam na myśli pianki na glukozydach, a nie na SLS-ach lub na betainie kokamidopropylowej).
Jeśli na cerze suchej pojawił się trądzik lub zaskórniki, to polecam zrezygnować z olejków i mleczek, a wybrać raczej emulsję z detergentem lub delikatny żel, czy piankę.
Dla cer tłustych polecam żele i pianki. Jeśli cera tłusta zrobi się z podtypem odwodnionej (czyli uczucie ściągnięcia po myciu), to wtedy bardziej polecam emulsje do mycia lub zmienić piankę/żel na delikatniejszy.
Dla cer mieszanych polecam żele, pianki, emulsje.
Dla cer normalnych polecam pianki, emulsje, mleczka, olejki z emulgatorem – tutaj jest największa dowolność.
Jak już wiesz, wieczorne oczyszczanie musi być dwuetapowe, czyli: myjesz buzię dwa razy (jeśli był makijaż lub wodoodporny SPF). Czy każdy etap wymaga innego preparatu?
Nie, to nie muszą być dwa osobne produkty. Nie ma obowiązku rozpuszczania makijażu czymś tłustym, a potem zmywanie tego pianką czy żelem – to jest wymysł marketingowy. Gdy czyścisz patelnię – nie myjesz jej przecież najpierw olejem, a potem płynem do naczyń, tylko od razu płynem do naczyń. A jeśli jest mocno ubrudzona, to nakładasz płyn dwa razy, ale to jest jeden i ten sam produkt.
Bez komplikowania: jeśli mamy makijaż na twarzy lub wodoodporny SPF, to zawsze wieczorem myjemy skórę 2 razy. Jeden raz po to, aby pozbyć się makijażu/SPF, a drugi po to, aby dokładnie oczyścić twarz. To oznacza, że rano myjemy buzię tylko raz, bo nie ma na niej makijażu, ani ciężkiego SPF-u.
Ok, mam nadzieję, że to jest jasne, a teraz pytanie: czy potrzebujemy do tego wszystkiego dwóch osobnych produktów?
To zależy :)
Jeśli masz piankę lub żel lub emulsję, a produkty są przeznaczone zarówno do demakijażu, jak i do oczyszczania, to wystarczy jeden z nich użyć dwukrotnie wieczorem oraz jeden raz rano. Jeśli natomiast masz olejek do demakijażu lub mleczko, to drugi etap oczyszczania warto wykonać żelem/pianką/emulsją, ponieważ one mają w sobie detergent, a tylko za pomocą detergentu możemy usunąć zanieczyszczenia z twarzy. „Ale jak to?” – zapytasz. „To sam olejek sobie nie poradzi?” – a ja zawsze wtedy pytam: Czy udało Ci się kiedyś umyć tłuste naczynia olejem? To samo tyczy się olejków/balsamów z emulgatorem. Emulgator tylko ułatwia mieszanie się oleju z wodą, ale nie usunie całkowicie produktu, ani brudu w całości. To tak, jakby się umyć kremem. Taki sposób jest dobry dla osób z turbo suchą skórą, mocno wrażliwą, czy atopową. Jeśli posiadasz skórę trądzikową, problematyczną, czy skłonną do zaskórników, to nie jest sposób dla Ciebie.
Nie lubię jak produkty do mycia dopasowywane są pod podtyp skóry, ponieważ, taki trądzik na przykład, może pojawić się i na cerze tłustej, i na mieszanej, jak i na suchej. A żel z kwasem salicylowym, stosowany przy cerze suchej lub tłustej, ale z podtypem odwodnionej, mocno jej zaszkodzi!
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Tyle, ile wyrządziła krzywdy moda na zbyt dokładne oczyszczanie twarzy i wmawianie ludziom, że tylko jałowa skóra, czysta aż „piszczy”, będzie wolna od niedoskonałości, to nawet nie mieści mi się w głowie! Według mnie, te wszystkie szczoteczki, ściereczki powinny być zakazane. Mówię tak drastycznie, ponieważ to ja cały czas mam konsultacje z osobami, które mają problemy ze skórą. A co takiego mówi co druga osoba? „A wie Pani, mam tą szczoteczkę, a peeling wykonuję 2 razy w tygodniu”. Ani szczoteczka soniczna, ani peeling nie sprawią, że trądzik/zaskórniki znikną. Wręcz przeciwnie! Problem się nasili!
Jeśli czujesz, że Twoje oczyszczanie nie jest dokładne, to zmień produkt myjący, ale nie katuj swojej skóry szczoteczkami! Taki gadżet funduje nam codzienny peeling. A jak wiesz, warstwa rogowa też ma swoje funkcje i jest skórze bardzo potrzebna! Dzięki niej mamy NMF, ochronę i barierę hydrolipidową, już nie wspominając o bezcennym mikrobiomie! Jak myślisz, dlaczego teraz jest taka moda na kosmetyki z probiotykami, probiotykami i ceramidami? Ponieważ wcześniej była moda na peelingi i szczoteczki. Producenci zobaczyli, że skóra Klientów przez nadmierne złuszczanie jest w coraz gorszym stanie, więc zaczęli wprowadzać wszystko co ją wzmacnia i odbudowuje…
KAŻDY produkt myjący w mniejszym lub większym stopniu narusza warstwę hydrolipidową. Nawet sama woda! Dlatego Twoim zadaniem jest poszukać takiego kosmetyku, który ingeruje w skórę jak najmniej. Ogólnie można powiedzieć, że poszczególne detergenty, mniej lub bardziej, zaburzają płaszcz hydrolipidowy. Ale to też wszystko zależy od całej formulacji kosmetyku i stężenia użytego detergentu. A może bezpieczniej byłoby w ogóle bez detergentu? Niestety też nie, ponieważ masaż olejami sprawia, że te mieszają się z lipidami naskórka i zakłócają ich uporządkowanie. A jak do tego dołożymy tarcie ręczniczkami, to już w ogóle mamy zdartą barierę ochronną.
Wśród detergentów wyróżniamy następujące środki powierzchniowo czynne:
Teoria, teorią, ale chcę Cię uczulić na to, że wszystko też zależy od całego składu kosmetyku. Przykładowo: emulsja, gdzie jest faza wodna, olejowa i na końcu składu „potworny” SLS, będzie delikatniejsza niż żel z dużym stężeniem glukozydu decylowego i w rezultacie może nawet nie poradzić sobie z makijażem. Tu już musimy być w kontakcie z producentem i testować produkt na sobie. Powiem tak: zły produkt myjący to taki, po którym czujesz nieprzyjemne ściągnięcie i wysuszenie skóry.
Długość mycia, masowania produktem myjącym także ma znaczenie! Jeśli zastosujesz odrobinę pianki rano i będziesz masować nią buzię do 10 sekund – to ładnie odświeżysz twarz, bez jej „przeczyszczenia”. Jeśli natomiast weźmiesz tą samą piankę, nałożysz 3 pompki i będziesz nią masować twarz przez 20 sekund, to nieważne jak delikatna by nie była – naruszysz barierę hydrolipidową zbyt mocno.
Jeśli posiadasz produkt myjący z detergentem to tak. A gdy masz produkt olejowy, mleczko, balsam bez detergentu to polecałabym domyć to wszystko żelem/pianką.
I tak i nie. Jeśli zaskórniki/zmiany trądzikowe wynikają z „zapchania” kosmetycznego, bo np. używałaś ciężkiego podkładu na silikonach, polimerach, itp., to jak najbardziej pomoże. Niestety trądzik, trądzikowi nierówny i przeważnie wynika ze stanu zapalnego, a nie z bakterii czy „zapchania” i wówczas taki żel, stosowany codziennie, tylko pogorszy sytuację.