Nasza skóra jest jak wyrafinowana zbroja, która ma nas chronić przed czynnikami zewnętrznymi. Składa się z naskórka, skóry właściwej i tkanki podskórnej. Ten wspaniały tercet działa spójnie i nierozłącznie; na przykład skóra właściwa traci dużo szybciej swoje właściwości bez zdrowego naskórka. Jaka jest zatem rola kosmetyków pielęgnacyjnych?
Krem z definicji powinien pielęgnować skórę, działać prewencyjnie, poprawiać jej wygląd i pomagać walczyć z niedoskonałościami. Powinien też zwiększać jej pierwotne właściwości obronne.
Naturalną ochroną skóry są: płaszcz hydrolipidowy - mieszanina wody (gruczołów potowych) i lipidów (gruczołów łojowych) - czyli sebum/łój, w lekko kwaśnym pH. To wszystko zapobiega utracie wody i pozwala poprawnie funkcjonować fizjologicznej florze bakteryjnej.
A tylko dobrze nawilżona skóra, o odpowiednim pH, funkcjonuje prawidłowo!
Podstawowym zadaniem kremu jest więc, przede wszystkim, wzmacniać warstwę hydrolipidową skóry, a dodatkowym - redukować niedoskonałości, takie jak przebarwienia, zaskórniki, trądzik, plamy, swędzenie, suche skórki, naczynka, zmarszczki czy łojotok.
Tylko przy cerze normalnej warstwa wodno-lipidowa funkcjonuje prawidłowo. Jakiekolwiek wyjątki warunkują kolejne typy cery. Cera tłusta charakteryzuje się nadprodukcją łoju. Cera sucha, natomiast - niedostateczną. Cera mieszana - w niektórych miejscach produkcja lipidów skórnych jest niedostateczna/odpowiednia, a w innych nadmierna.
Błyszczenie się skóry może być spowodowane dwiema przyczynami: albo rodzajem cery (a z nią się rodzimy i nie da się tego zmienić, chociaż im człowiek starszy tym skóra robi się coraz bardziej sucha!), albo odwodnieniem/podrażnieniem skóry nieodpowiednimi kosmetykami, pocieraniem wacikami, szczoteczkami, gąbeczkami, ręcznikiem lub nadmiernym złuszczaniem (peeling raz na tydzień to zdecydowanie za często, nawet enzymatyczny!!!). Jeśli nasza skóra się świeci, to często intuicyjnie staramy się zrobić wszystko, żeby pozbyć się nadmiaru sebum. Uważamy, że to on jest źródłem wszystkich problemów...
A tak naprawdę, to naturalna warstwa ochronna jest najistotniejszą rzeczą o jaką musimy dbać, aby jak najdłużej zachować młody wygląd.
Dobrze funkcjonująca bariera hydrolipidowa to klucz do działania przeciwzmarszczkowego, dlatego wolno nam normować pracę gruczołów łojowych, ale nie wolno hamować, ani jej usuwać za wszelką cenę.
Ktoś mógłby zarzucić, że składniki aktywne w kremach się nie wchłaniają do skóry właściwej, więc kremy nie działają. Zastanówmy się jednak, jakim kosztem chcielibyśmy je tam wprowadzić i w zasadzie, po co aż tak głęboko.
Producenci kosmetyków od lat główkują, jakby tu przebić się przez sebum i cement międzykomórkowy skóry. Jakby tu przechytrzyć jego najważniejszą rolę; jakby go tu oszukać i przejść dalej. Do tego właśnie celu stosują m.in. syntetyczne promotory przenikania - substancje, które zaburzają układ lipidów na naszej skórze i rozluźniają połączenia między korneocytami (ajć!).
Przykładami takich promotorów są: glikol propylenowy, butylenowy, etanol, alcohol denat., izopropanol, detergenty.
Dlatego składniki aktywne lepiej wnikają, ale przy skórach wrażliwych, suchych, problematycznych, może to doprowadzić do większej szkody niż pożytku. I nie chcę tych składników demonizować, tylko uświadomić, że nie zrobią one krzywdy skórom dobrze nawilżonym i wzmocnionym, ale jeśli jest jakaś dermatoza (np. trądzik), to polecam na nie uważać, mogą znacznie pogorszyć stan skóry.
Długotrwałe stosowanie kremu z syntetycznymi promotorami wchłaniania, może na skórze powodować podrażnienia, pieczenie, swędzenie, alergie, trądzik, egzemy - a to dlatego, że warstwa ochronna jest zaburzona.
Inna kwestia jest taka, że każda substancja nakładana na skórę, wnikając zbyt głęboko, może być traktowana przez organizm jako ciało obce. Dochodzić będzie wtedy do nadprodukcji sebum, żeby się tych wszystkich substancji pozbyć. A przez to z kolei zaczopują się ujścia gruczołów łojowych i... trądzik gotowy.
Jako kosmetolog zawsze tłumaczyłam to na przykładzie zabiegów kwasowych. Niestety, kwasy nie są dla każdego! Żeby kwas głęboko wniknął, kosmetolog lub kosmetyczka odtłuszcza skórę - czyli usuwa naturalny płaszcz ochronny i nakłada kwas. Po takim zabiegu klienci mogą zauważyć grudki, krosty, których pojawianie się, przez kosmetyczkę, tłumaczone jest jako "oczyszczanie się skóry".
Błąd! To jest reakcja obronna skóry na czynnik drażniący! I gdy po kilku dniach od zabiegu, zmiany znikają, można kontynuować serię, ale jeśli stan skóry jest coraz gorszy, trzeba odpuścić.
Kremy pielęgnacyjne mają za zadanie nawilżyć, chronić, regulować pracę gruczołów łojowych i keratynizację (rogowacenie), jeśli jest zaburzona. Mają też działać tylko na powierzchni skóry, czyli na naskórek. Wypielęgnowany naskórek to idealnie funkcjonująca skóra właściwa!
Jako ciekawostkę napiszę też, że naturalne promotory wchłaniania, które nie zaburzają zdrowego funkcjonowania warstwy hydrolipidowej, to na przykład: mocznik, kwas hialuronowy, gliceryna roślinna, olejki eteryczne, bisabolol, kwasy polihydroksylowe (glukonolakton, kwas laktobionowy).
Te substancje czynne działają tylko na naskórek, zmiękczając go, albo zwiększają płynność cementu międzykomórkowego. Jak widzicie, są więc bezpieczne sposoby na lepszą penetrację składników (uf!).
Oczywiście nie chcę, aby każdy teraz wyrzucił kosmetyki z glikolem propylenowym i zrezygnował z zabiegu kwasami, natomiast mam nadzieję, że baczniej przyglądniecie się swojej skórze, a jeśli cały czas kaprysi - może właśnie ten artykuł będzie wskazówką.
I jeszcze bardzo ważna kwestia na koniec. KWASY ZŁUSZCZAJĄCE, CZY KURACJA RETINOLEM, SĄ TYLKO DLA SKÓR NIEODWODNIONYCH!!! W innym przypadku, dojdzie do podrażnienia, wysypu niedoskonałości lub alergii na kosmetyki, które nie zrobiłyby nic złego przy wzmocnionym i odbudowanym płaszczu ochronnym skóry.